czwartek, 16 grudnia 2010

Anja Rubik for Mango fot.Terry Richardson

Polish model Maddie Kulicka





Crystal Renn fot.Derek Kattel

Find on blogs heartofahippie, whippo and miss Pandora

poniedziałek, 6 grudnia 2010

Magic time

Bo chociaż na dworze -11 stopni, człowiek ma ochotę zamknąć się w domu, przespać cały ten mróz, przesiedzieć- najlepiej pod kocem, z dobrą książką albo laptopem i kubkiem gorącej herbaty stojącym gdzieś obok- nie zapominajmy, że to najbardziej magiczny czas w roku! I nie piszę tu bynajmniej o wystawach w galeriach handlowych, które notabene podziwialiśmy już od początku listopada, gorączce zakupów świątecznych, która już teraz ogarnia naród, o Kevinie, który jednak zostanie- sam w domu i na Polsacie, o liczbie coverów "Last Christmas" o jakiej nawet nie śniłam, a które (!!) usłyszałam.
Magiczny to czas kiedy powoli dociera do nas idea świąt, kiedy cieszymy się na spotkanie z rodziną i przyjaciółmi. Przypomina mi się ciotka, której nienawidziłam, bo w każde Boże Narodzenie wmuszała we mnie pełną miseczkę barszczu z uszkami, jak ja jej wtedy nienawidziłam! W tym roku cioci już nie będzie z nami, a ja już wiem, że będzie mi tego barszczu wylewającego się uszami szalenie brakować.
Chociaż święta Bożego Narodzenia dawno już zmieniły swój charakter- ze święta religijnego na "co znajdę dla siebie pod choinką" "jakie kupić prezenty, żeby zrobić wrażenie" "ile tego karpia żeby każdemu starczyło" i tak dalej blablabla- to jeszcze można to zmienić (mam nadzieję). I chociaż babcie mocherowe pewnie i tak największy nacisk nałożą na to, żeby stoły uginały się od ciężkostrawnego jedzenia, żeby był najlepszy obrus i zastawa, bo przecież w pierwszy dzień świąt przychodzą goście, to my- młodzi i głupi- możemy znowu zacząć się cieszyć nie tylko materialną stroną świąt- każdy przecież w grudniu czuje to narastające w miarę upływu czasu ciepło, chcemy być milsi dla ludzi, chcemy, żeby inni byli milsi dla nas. 
"All I want for christmas is New Year's day" Hurts- czyli jak celebrować święta bez całej tandetnej bożonarodzeniowej szopki- bo chociaż każdy ją kocha, czasami jest jej wokół nas za dużo.



Kraków jest piękny kiedy jest zimno.
So cold- Cracow is so beautiful



niedziela, 28 listopada 2010

Wildfox spring 2011

Chyba się zakochałam. Kolekcja Wildfox na wiosnę 2011 urzeka, czaruje, oszałamia. Dziki lisek stawia na romantyzm, zabawę, cudne nadruki t-shirtowe, sukienki, getry w kwiaty, zabawne wzory i ojeje czego tam nie ma.
Kolekcja słodka jak babeczki i francuskie makaroniki!!
Koniec miesiąca przyniósł niespodziankę w postaci zadowalającej ilości pieniędzy- problem, co z nimi zrobić, mam tyle pomysłów. Dwie sukienki H&M aż się proszą żeby je kupić (w następnej notce ambitne fotki z przymierzalni), marynarka (wreszcie trzeba się zaopatrzyć), ciepłe grube rajstopy (zastanawiam się tylko szare czy bordowe?), czy ukochane botki Pepe jeans do tej pory oglądane tylko w sklepie z miną wyrażającą skrajne uwielbienie? Wybór jest trudny...tymbardziej, że za kilka dni grudzień a więc czas zacząć wielkie poszukiwanie prezentów dla najbliższych!!


I think I'm in love. Wildfox spring collection is so charming, stunning and fascinating. There's a lot of romanticism and fun, wonderful t-shirts, dresses, floral leggings, funny patterns and so on. Clothes sweet like a buns and french macaroons ;).
Last friday was very surprised for me- I got some money and now...I have no idea what to do with them. I can buy two magical H&M dresses (in the next post I show you ambitious pics from fitting room ;D), jacket, warm tights (grey or burgund?) or my beloved Pepe jeans boots.... Oh, I forgot that we have december a few days. U know what it mean? Let's get a big gift search started ;))















Dużo więcej zdjęć- lookbook Vive la France Wildfox spring 2011.

Many other pics- Vive la France Wildfox spring 2011 official lookbook.

piątek, 26 listopada 2010

Home

Siedzę w domu. To znaczy w Częstochowie, a nie w Krakowie. Jak zwykle miałam ochotę na słodycze więc co zrobiłam? Poszłam do sklepu naturalnie, gdzie kupiłam....nieważne co, ważne, że jeżeli zjem to wszystko sama to ochota na cukier przejdzie mi co najmniej na miesiąc!
23 listopada nie mogłam się oprzeć. Musiałam odwiedzić H&M w Krakowskiej i zerknąć na kolekcję Elbaza dla H&M. Wynik- buty w szpic= nieeeeee, za to czarna kiecka= naturalnie na tak ;)) Generalnie kolekcja ciekawa szkoda tylko, że chyba w ogóle nie dali w Krakowie t-shirtów. I mało dodatków było oczywiście. Wiedziona nie wiadomo czym myślałam "Zajrzę na męski, słynną muchę w stylu Lanvin kupię"... 130 zł.
Taaaa...już kupiłam ;)) Wyszłam w końcu z błyszczykiem za sześć złotych polskich...

I'm in home. In home I mean Czestochowa not Cracow. As usually, I wanted to eat chocolate, so what I did?  I went to the nearest shop and  bought....nevermind what, but believe me...if I'll eat all that things probably I won't eat sweets until the end of december.
23rd november I went to H&M to see Alber Elbaz collection for us- non rich people. Results- pointed shoes= not, but black dress (on the third photo)= definitely YES!! I like whole collection but it's a pity, in Cracow we haven't got any t-shirts and only a little bit accesories.





Jak zwykle kilka zabójczo ambitnych zdjęć wykonanych oszałamiającym telefonem komórkowym (jak tak dalej pójdzie to nie ma co- następna wystawa Word Press Photo należy do mnie).

As usual a few of "very ambitious" pics I've made my stunning mobile (be ready to see my silly art on next Word Press Photo exhibition!!).














Pics 1,2,3 Kraków, Józefa 9, Eszeweria
Last picture Kraków, Estery 5, Alchemia